Od lat zajmuję się żywieniem chorego człowieka . Przez mój gabinet przewinęły się setki a może i tysiące chorych. Zmęczonych, rozczarowanych, cierpiących. Przerażonych chorobą, słabych i zdezorientowanych.
Choroba czasami spada na nas nagle , czasami atakuje skrycie i powoli.
Są badania, lekarze,szpitale, zabiegi, operacje...
Przepuszczony przez tryby zdehumanizowanej służby zdrowia pacjent z postawionym rozpoznaniem, przepisanym workiem leków, zaplanowanym zabiegiem, albo już po operacji bywa bardzo zdezorientowany w kwestii diety.
Ma prawo do niewiedzy, obaw.
Ma prawo nie wiedzieć co ma jeść.
Czy zastanawialiście się jaką radę słyszy 80% dorosłych chorych po operacjach, pacjentów oddziałów gastrologicznych, seniorów, chorych onkologicznie , gdy pytają lekarza, pielęgniarkę , a często i dietetyka co mają jeść?
Większość trafiających do mnie pacjentów otrzymuje lakoniczne zalecenie diety łatwostrawnej. Czy słusznie?
Otóż nie. Dieta łatwostrawna, jak każda inna, ma swoje wskazania i jest dość ściśle określona. W przyszłości zamieszczę jej charakterystykę w osobnym poście.
To co zalecamy pacjentowi w kilku zdaniach (ma być niesłone, gotowane, drób, marchewka, pieczone jabłka, czerstwa bułeczka, odtłuszczone mleko itd.....) to nie jest dieta łatwostrawna.
To bezmyślny , jałowy, niezbilansowany, obrzydliwy jadłospis, który prowadzi do niedoborów pokarmowych, niechęci do jedzenia, obniżenia nastroju.
Zabiera radość ze spożywania pokarmów.
Jest monotonny i niezdrowy.
Apeluję:
- nie zamykajmy chorych w klatce diety,
- dostosowujmy jadłospisy naszych chorych i bliskich do indywidualnych potrzeb i ograniczeń ,
- dbajmy o smaczny jadłospis, urozmaicony.
- zapobiegajmy niedożywieniu i izolowanym niedoborom pokarmowym.
Pacjent, nawet ciężko chory -ma prawo do przyjemności z jedzenia.
Ma to szczególny wymiar teraz, gdy zbliża się rodzinna Wigilia.
W następnym poście postaram się opisac jak mozna z ograniczeniami dietetycznymi jeść w świeta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz